W przejściu
Idziemy - co dnia wydeptujemy dróżki
W kieracie codziennych spraw.
Na biegu jałowym jałowieją móżdżki
Na scenie obrotowej, bez braw.
Sprawni galernicy codzienności,
Wyćwiczeni w monotonii wiosła.
Leniwa rzeka stąd do wieczności
Prawem ciążenia będzie nas niosła.
Dźwigamy w górę nasz dobrobyt,
Zadufani, w siebie zapatrzeni.
Przyzwoite, pobielane groby,
Za życia już błogosławieni,
Bo okadzeni dymem z kadzielnic.
W przejściu do Boga wielki tłok.
A ja cóż? Jestem grzesznik i celnik.
Tęsknię i cierpię, i usuwam się w mrok.
Komentarze (17)
'galernicy codzienności'-świetnie o nas..., dobry
wiersz...:)
a kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień
pozdrawiam:)