Przepraszam cię mamusiu...
Mamusiu ukochana, przepraszam ciebie
bardzo,
że stłukłam kubków kilka, nie chciałam jaj
na twardo,
nie lubię być w przedszkolu i jeszcze do
tego
nie potrafię się nocami nie bać wilka
złego.
Mamuniu obiecuję być grzeczną już od
dzisiaj.
Czekam... wróć więc i pocałuj, podaj córci
misia
i tak proszę ciebie mocno weź mnie w swe
objęcia;
ty potrafisz wyczarować w smutku chwile
szczęścia.
Ja tak bardzo nie rozumiem tego świata
mamo,
wciąż się kręci tu bez ciebie, wciąż
szepczą to samo,
że mnie zostawiłaś i nie będzie więcej
ciebie,
już nigdy nie przytulisz, nie spotkam cię
też w niebie.
Przepraszam cię mamusiu, nic dla mnie
tajemnicą-
wrócisz, gdy wybaczysz swojej pięciolatce
wszystko.
Im wcale nie wierzę, że życia nie
wytrzymałaś
i coś co jest moim wszystkim, sobie
odebrałaś...
Komentarze (89)
Poruszający wiersz.
Pozdrawiam.
Marek
Niezwykła refleksja
Smutny, poruszający wiersz.
Głęboko zakotwiczona miłość.
Ciężki temat .
Witaj Aniu
Wzruszający wiersz i uważam, że bardzo dramatyczny,
śmierć jest straszna, a już śmierć matki dla małego
pięcioletniego dziecka, tym bardziej jest i straszna i
niezrozumiała, takie dziecko może winić siebie za ten
stan rzeczy.
Podjęłaś się Aniu ważnego i trudnego tematu, zrobiłaś
to msz dobrze i z dużą wrażliwością.
Pozdrawiam Cię serdecznie, miłego dnia życząc.
Witam Was serdecznie Wiktorze Bulski, ROXANO, Loko,
Olu. Niezmiernie mi miło iż tutaj jesteście i
dzielicie się swymi odczuciami. Miłej soboty,
pozdrawiam.
Śmierć, jaka by ona nie była zawsze robi spustoszenie?
Dzieci, nie potrafią sobie poradzić z emocjami, często
osądzają siebie za śmierć bliskiej osoby, emocje nie
opadają rosną z nimi przeradzając się w wielka traumę
Pozdrawiam serdecznie Ola...
Oby pomógł uratować czyjeś życie.Pozdrawiam.
Bardzo przejmujący wiersz o dziecięcej
wrażliwości w niesłychanie przeraźliwej do
udzwignięcia życiowej sytuacji, jaka jest strata
ukochanej mamy.
Pozdrawiam ciepło.
Jezeli dla kogoś się zyje - to napewno warto... -
choćby dla takiej córci. Zostala pozbwiona nawet wiary
w przyszłe spotkanie.
- temat rzeka, temat niebłachy a wersz - plynie bardzo
skladnie, nie unikająć poddawania probie stereotypów
mentalnych.
Pozdrawiam serdcznie:)
Dziękuję kolejnym gościom. Weno, Grusz-elu, Jagodo
Andreas oraz ASie bardzo się cieszę z Waszej obecności
tutaj i dzielenia się swoimi zdaniami oraz
przemyśleniami. Pozdrawiam serdecznie.
lata temu - w czasach, gdy jeszcze nikt nie słyszał o
depresji - obejrzałem film Elia Kazana "Układ" (rok
1969);
powstał na podstawie powieści tego samego autora i pod
tym samym tytułem; (niestety filmu nie ma na YT)
dla Polaków żyjących wówczas w epicentrum komuny film
był szokiem;
nikomu nie mieściło się w głowie, że główny bohater -
człowiek dobrze ustawiony w życiu i pod każdym
względem szczęśliwy - postanowił popełnić samobójstwo;
osobiście uznałem ten film za literacką fikcję;
dzisiaj już wiem co jest grane;
depresja atakuje instynkt samozachowawczy, pozbawia
woli i "wmawia" choremu, że życie boli bardziej niż
śmierć;
wbrew powszechnym opiniom twierdzę, że nie ma to
żadnego związku z sytuacją materialną ani psychiczną
ofiar;
jako ex kolejarz spotkałem się z wieloma
samobójstwami; o nich mógłbym napisać powieść, ale
najlepiej zapamiętałem pannę młodą, która wymknęła się
ze swojego wesela i w sukni ślubnej rzuciła się pod
pociąg...
Ankhnike, doskonale rozumiem Twoje intencje i wiesz
co?
mam nadzieję, że Twój wiersz uratuje komuś życie;
u mnie już po 2 w nocy, więc idę spać; spokojnej
Smutny a zarazem jak bardzo prawdziwy ,poruszył mnie
głęboko czytałam go z łzami w oczach.Pozdrawiam:)
Asie... Ten wiersz nie powstał aby przyklejać
łatki,oskarżać, osądzać czy w jakikolwiek inny
pejoratywny sposób traktować osoby odchodzące z powodu
depresji. Ich odejscie przedstawione z perspektywy
tych, którzy zostają; tutaj dziecka ale w prawdziwym
życiu wszystkich innych również. Długo biłam się z
myslami, czy go opublikować ponieważ dobrze zdaję
sobie sobie sprawę iż temat jest niełatwy a dla
wszystkich doswiadczonych nim osobiscie - dramatyczny.
Rozumiem, że może on spowodować rozdrapanie niejednej
przyschniętej rany. Przyschniętej bo o całkowitym
zabliźnieniu się takiej nie sądzę aby mogła być mowa.
Naprawdę nie to miałam na celu publikując to, za co
mogę jedynie przeprosić wszystkich tym urażonych,
oburzonych i w jakikolwiek negatywny sposób
dotkniętych.
Powodem publikacji była nadzieja. Nadzieja, że dotrze
on do osoby w podobnej sytuacji zanim nadejdzie
ostateczne. Otoczenie nigdy nie zdaje sobie sobie
sprawy co naprawdę rozgrywa się w głowie osoby chorej
na depresję. Osoby takie potrafią swietnie maskować to
co w ich srodku się rozgrywa a robią to tak
umiejętnie, że niejednokrotnie są tymi ostatnimi
podejrzewanymi o takie mysli. W ich głowach rozgrywa
się to nieco inaczej. Zaczyna się znacznie wczesniej
niż ostatni krok.
Wiersz wstawiłam własnie z myslą o tych osobach. Mówi
o tych którzy pozostają ale jest dla nich. To własnie
nadzieja na to, że ktos taki przeczyta i się zawaha;
że dostanie sygnał z zewnątrz iż są ci, którzy będą
cierpieć i którym jest potrzebny. Sygnał z zewnątrz
gdy te wewnętrzne głosy ( i nie chodzi mi o
schizofrenię) cały czas szepczą, że bez niego innym
będzie lepiej i lżej. Aby taki ktos uslyszał, że ma
dla kogo żyć gdy celu i sensu życia dla siebie samego
nie widzi już od dawna.