Przewartościowanie
znów widziałam we śnie,
jak wchodzę do sklepu,
z potrzebą uwolnienia się od ciężaru,
który zabijał od środka.
jednak nie złapałam nikogo,
kto by mnie zrozumiał.
przybita podążałam za zaprzątniętą głową,
nie wiedząc dokąd prowadzi.
życie toczyło się obok;
przechodziły koło nosa
korzystne oferty, półki metalowe
przygniecione ciężarem wyjątkowych okazji.
z trudem poruszałam się
na linie, która przypełzła,
ni z gruszki, ni z pietruszki, ni z lęku
przed samotnością i na swoim końcu
zawiązała pętlę.
coś strzeliło do głowy,
by odpuścić sobie życie.
skoczyłam i blada jak strach
zawisłam przywiązana za nogę
do gałęzi drzewa.
głupie(c) – pomyślałam.
Komentarze (19)
IGUS, jaki podmiot, taka forma:-))
no faktycznie - głupiec, żeby foch zabijał życie, to
inaczej określić nie można.
przywiązanie jednak dobra rzecz, demony odgania precz.
wiersz na TAK.
Podoba mi się...interesujący sen opisany tak że
przeczytałam z zainteresowaniem...a zakończenie
nasunęło mi jedno skojarzenie...
Pozdrawiam:)
Takie sny dobrze ze pozostaja snami,brak mi troche
formy lirycznej ..autorka woli prosty jezyk,ale przez
pozostanie soba wyrabia sie marks:)