Przylot białych dywanów
Puch się rozsypał z podartej chmury.
Iskrzącym blaskiem, bieli zadymą,
skrzypieniem szronu jak uwerturą,
znów nieproszona zakwitła zima.
W bezlistnej mantrze uśpionym
drzewom,
na skrzypcach wiatru gra niby
smykiem;
srebrnym kryształem zamróz zasiewa,
chłodem malując smętną lirykę.
Dygocąc z zimna, dzień się ogacił,
z kufra wyciągnął owczy kożuszek.
I tylko psyche, wtórując ptakom,
jakąś żałością łopocze w duszy.
Rzeki i serca powlekła lodem,
piękna, choć groźna w swym majestacie.
Wzbudzając zachwyt, napawa trwogą,
gdy stąd odejdzie - nikt nie zapłacze.
Komentarze (143)
dziękuję :) życzę pięknej niedzieli,
pozdrawiam :)
Arku! - piszesz klimatycznie, zawsze pieknie,
finezyjnie. taki tez jest twój zimowy wiersz -
jdoskonały!... - czasami jednak - doskonalośc,
harmonia, melodia - troszkę niedospanych - wycisza,
usypia. wiersz jest bardo dobry. Specjalnie do Ciebie
to mówię, bo jesteś bardzo dobrym poetą. Czasami - w
doskonałym wierszu - brakuje mi - zgrzytu, -Ale... -
zyczę sobie - takich wierszy jak Twoje. - w sumie -
bardzo na TAK! - pozdrawiam.
- serdeczności:))
przepiękna poezja Arku
widok wprost zza okna. Teę nie będę za nią tęsknić,
byle święta były białe.
Pięknie Arku, pozdrawiam :)
no no podziwiam pozdrawiam :)
Lubie zimę bo wtedy tak przytulnie jest się przytulać
:) :)
Pięknie Arku, jak zawsze :)
Miłego dnia :*)
Ja z pewbością nie zapłaczę, wręcz odwrotnie. Pięknie.
Pozdrawiam:)