Przystań dla dusz zranionych wiosną
Gdzie światło jest tylko złudzeniem
W stroboskopowe piekło
Po schodach, sześć stóp pod ziemię
Zanurza się z ciałem lekko
Oddycha dzisiaj popiołem
Nie dym, a mgła ją spowija
Cień życia leży pod stołem
Widać, podłoga mu sprzyja
Spękane twarze aniołów
Czerwonym wzrokiem zżerają
Jej kroki ciężkie jak ołów
Jej usta i twarz otępiałą
Przez morze czerni przechodzi
I chociaż oczy nie mrugną
W tej ukradkowej powodzi
Z nieczystej staje się brudną
Bo dźwięk ją przyciąga brutalnie
Świadomość odbiera tonami
Do tłumu w amoku się garnie
Zanurza się w ludzki aksamit
Z rzuconym na nią urokiem
W tanecznym transie przy fletni
Z pierwszym napotkanym wzrokiem
Podepcze tysiące obietnic
Choć łączy z nim pot, krew i ślinę
Zemdlona, znad jego ramienia
Błądzi w tym piekle mgły sinej
I wciąż wypatruje sumienia
Wśród świec przy czerwonym stoliku
Już w białej rzeczywistości
Pośród zapachu goździków
Siedzi przykład marności
Choć wzrokiem przeszywa na wskroś
Jej własny sabat ognisty
Nie widzi nic a nic, bo jak na złość
W umyśle mu brak maszynisty
A ona wyrywa się z tłumu
Ściśniętym w upojnym naporze
I biegnie, a przed nią z piołunu
Smoliste rozwiera się morze
Wpada w samotny zaułek
Gdzie zwykle się siebie przeprasza
Tam w rogu zwijając fabułę
Posępna królowa przygasa
Lustro za parą? Pośpiesznie
Trze ręką taflę aż parzy
Spogląda i oddech jej więźnie
Bo oto dziewczyna bez twarzy
Świt wita blask złotej kuli
Listeczki do słońca rosną
A przystań zawsze utuli
Demony zranione wiosną

niebieskasalamandra

Komentarze (2)
Świetne, przeczytałam z przyjemnością i
zaciekawieniem:) Pozdrawiam!
Treść wiersza zawiera wielośc tematyczną
Staje się jednocześnie przystanią dla czytającego
Warto przeczytac zatrzymać się myślą skojarzeń ciała i
duszy
p o z d r a w i a m