PRZYSZŁY DO MNIE NIEDŹWIEDZIE…
U mnie tak wiosennie, że chyba już się budzą :)
Muszę wam coś powiedzieć:
przyszły do mnie niedźwiedzie.
Był listopad i wiatr wiał z północy.
Może w piątek, lub wtorek –
„Mrrr…” – mruknęły, że norę
w domu zrobią. – „Potrzebny nam kocyk.”
I kołderkę puchową
pragną zabrać ze sobą,
bo już miejsce wybrały starannie.
Proszą ładnie: gdy zasną
aby zgasić już światło.
Zapragnęły spać w kącie, przy wannie.
Jak się z tego wykręcę?
Przecież remont w łazience
przeprowadzić powinnam do wiosny.
Brak mi jednak odwagi…
A do kąta się wstawi
nowy namiot, przestronny i mocny.
Powiedziały niedźwiedzie:
„Dobrze, możemy leżeć
aż do kwietnia w przytulnym namiocie.
Wieczorami futerko
wyczesz nam szczotką wielką,
słoik miodu – ogromny! – daj co dzień”.
Wykupiłam miód w mieście
i do domu nareszcie
dotargałam dla miśków (już zima!).
Futra mają pluszowe,
więc z łatwością umowę,
aż do kwietnia, rzetelnie dotrzymam.
_
MamaCóra (Rymotka+Rymcia)
https://www.facebook.com/rymotka
Komentarze (79)
Ależ mnie oczarowałaś, MC:). W którymś momencie
czytania zaczęłam się zastanawiać, jak wielkie masz
mieszkanie (a może dom?):)))).
Pozdrawiam:)
Wesoła bajeczka, pozdrawiam:)
dobre, jak zwykle, jesteś w tym mistrzynią:):)
Świetna bajeczka MC i miałaś ciekawy pomysł na nią.
Pozdrawiam Cię serdecznie