Ptakami pisane
Ptakami pisane
Stoi na stacji, stoi i sapie
ślina na sweter wprost z gęby kapie.
Głowa z uporem ciąży ku ziemi
ciało pozycję chce swoją zmienić.
Chce się wyciągnąć, lec na betonie
w wielkim wysiłku pulsują skronie.
Browarów wypił chyba z czterdzieści
więcej już jego kałdun nie zmieścił.
Ręka w rozporku zaczęła gmerać
omsknął się jednak jasna cholera.
Strumienie moczu przez spodnie płyną
a on wciąż stoi - on nie jest świnią.
Nie upadł przecież jeszcze tak nisko
przyklęknął tylko z lekka chłopisko.
Zamknął się zawór, z wolna, ospale
rozwarła gęba w czerwonej pale.
Próbował zatkać, paw go uprzedził
teraz mógł tylko lot jego śledzić.
Gil się do pawia wnet też przyłączył
po to by sprawę orłem zakończyć
Komentarze (9)
Tuwima kocham za rytm. trzymaj fason, dobrze Ci idzie,
bardzo dobrze, pozdrawiam :)
Perfekcyjnie opisana smutna rzeczywistość.Taki widok
sie niestety zdarza w polskich realiach- dość często.
Napisane bardzo dobrze i trafnie - chociaż inspiracją
było zdarzenie raczej nieciekawe. Na marginesie, też
lubię "Lokomotywę" Tuwima. Dobrze jest brać sobie za
wzór najlepszych. Pozdrawiam :)
Początek taki sam jak w "Lokomotywie" Tuwima, ale
pasuje do tego wierszyka. Humorystycznie opisałeś tę
scenkę. Pozdrawiam.
coś mi tu rytm pachnie "Lokomotywą" Tuwima, a treśc ,
no cóz samo życie...oj te ptaki ...wolę osobiście
słowiki i skowronki ...
miłego dnia
świetne, opis bardzo realistyczny aż to widzę a sama
forma dla mnie bez zarzutu
wyjątkowo zgrabnie napisane...... niesmaczny temat
ujęty w najwyższy kunszt....podziwiam
Fuj, fuj. Ale cóż, pijaka dola, wypuścił zwierzęta, bo
zalał robola.
Świetnie udało się Tobie przenieść piękną Polską scenę
pijaka na łagodny język. Bardzo dobry wiersz, żałuję,
że to nie ja go napisałam ;)