Pytają
gdy pytali – czyja to wina?
echo wrzask niosło
tylko moja
gdy pytali – dlaczego?
schrypnięty jęk
los taki nie inny
gdy pytali – czy miłość prawdziwa
oczy jego same
odpowiedź krzyczały
gdy pytali – co byś zmienił?
szaty jego zdarte
niewiele
gdy pytali – żałujesz?
szaleniec mętny
skrzydeł zapragnął
a gdy pętle przynieśli
oszczędził zachodu
sam na szyję założył
sam skrzydła rozłożył
sam wzleciał
Komentarze (3)
Oszczędnie w słowach a bardzo dramatycznie
Fajny, nieco mroczny wiersz. Pozdrawiam :)
mimo niedomówień golgotę widzę tu w nowym spojrzeniu a
może się mylę