Quito razy dwa (bez kitu)
Papa seniority
Jednemu gringo opodal Quito
Metodą ręczną facjatę bito.
Prędkie cięgów zbieranie
Miało swoje zaranie
Po owych słowach: „Daj, seniorito!”
Woda ognista
Gdy Staszek z Brydzią błądzili w Quito,
On tak się ozwał: „Szparko, kobito!”
Jej zapłonął policzek:
„W labiryncie uliczek
Staś znalazł gniazdko…” - gdzie wódę
pito.
Komentarze (38)
haaaaaaa super
Oba świetne :)) pozdrawiam
Super kolejne ...
+ Pozdrawiam
Bardzo lubię te Twoje limeryki i pomysły.
Pozdrowionka.
się bawisz słowami na całego, bez kitu! super:)
fajne takie no
Muszę w tej sprawie udać się na konsultację do
podmiotu lirycznego wiersza, on ma "dojścia" do
rodziny seniority;-)
Podoba mi się to Quito, w tle z kobitą, gdzie facjatę
bito i wódę pito :)
..bo pewnie dachy pokrywa - papą.
dziewczyno arlekina, seniorita na pewno kobieta
temperamentna, ale tatuś... Ten to ma ciężką rękę;)
Roma, zdarzyło się, ale nie jestem fanem, nie
przepadam za hip hip hura? Nie;-p za chip... czip...
za hip chłopem? Hip hop otamem? Hip hopem!;-) Tam w
tekstach wyprawiają niezłe "hopki".
A ten numer "Seniorita" jest ciekawy przede wszystkim
od strony rytmicznej.
tańcząca z wiatrem, zabrzmiało intrygująco:)
Siniorita, jak da w papę
/ma kobitka ciętą łapę/
-to już nie ma jaj...
macho..jęknie... "why"...?
egzotyczne
ale śliczne:)
pozdrawiam pięknie:)
Świetne limeryki! Pozdrawiam!