Rafael i malunek nieba
Poprosili my o niebo złotego Rafaela ,
A on zaczął płakać i dławić się łzami ,
Mówił jestem tylko aniołem , blaskiem
gwiazd ciemnymi nocami ,
Nie potrafię dawać ludziom nieba ,
Ale mogę wam je namalować ,
I pokazał nam wtedy księżyc jaśniejszy od
promieni słońca ,
Lecz także jego szare oczy ,
I krople stalowej krwi co jak górskie
potoki spływały po jego powiekach ,
To najjaśniejsza dusza na niebie ,
Spleciona ze słodkiej pieśni nicości ,
Czasem tylko łzę leje gdy patrzy na waszą
planetę ,
Dodał gawędząc w pośpiechu ,
I wskazując na ogniste komety ,
Co jak szum wiatru przeradzały się w
wichurę
By ucichnąć i zabłysnąć znów na niebie ,
I pokazał też orszak gwiazd ogromniejszych
od mosiężnych ogromów światów ,
Co różowym światłem poiły źrenice nutą
nostalgii ,
I tak słuchając muzyki różowych gwiazd
uśpił nas do snu złoty Rafael ,
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.