Rany Chrystusa
Ciemno…
Już godzina za kwadrans 19:00
Psy wyją w niebo bram
A z czarnej płyty glianej
Leje się pot
Gdzieś w ciemnym lesie
Licho widzi po kryjomu
Śledzi czujnie oddech synów
Za bramą cmentarną
Cisza i zgrzyt popękanych tablic
Na jedej nawet jeszcze świeża róża
powiewa
Najdalej za granice cmentarza
Dwa psy kopią dół
Ślepia błyszczą się na kilometr
A na pysku ślina jeszcze spływa
W centrum świata zmarył
Krzyż
Spływa z niego krew
Cała czarna i gęsta
Kropla po kropli
Smutek po smutku
Męka po męce
Czuć wzrok zbawiciela
Na ciele męczennika
Nagi
Zaszklony
Przebity
zaziębły
Obraz rozpaczy
I w godzinach ostatnich
Szept o zbawienie i…
AMEN
Komentarze (1)
i znów mroczna atmosfera. wiersz tajemniczy,ponury,ale
tak pewnie miało byc z założenia.i ten tytuł......