Razu pewnego...
Pewnego razu,
o wieczornej porze,
spotkałam chłopa,
co w polu orze.
Miał stary kapelusz
i nowe kalosze,
a co go sprowadziło,
już wam donoszę.
Podszedł on do mnie,
ukłonił się nisko,
przedstawił swe zamiary
i swoje przezwisko.
Następnie podziękował
i odszedł w siną dal,
ja poszłam na północ,
zarzucając swój szal.
A czego chciał moi rodacy?
On po prostu szukał pracy!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.