reguluję oddech nie fonię
znowu pada,
rozmywamy się w kroplach. drżąc z zimna
uprawiamy samotność.
maleje w nas nasycenie chwil,
kiedy kradliśmy winnicom słońce
albo głaskaliśmy pod stołem koty
domagające się bakszyszu.
na ziemi, oddychającej aromatem ziół,
karmiłeś mnie szeptem z ust do ust.
skończyło się odkrywanie nowych portów i
kart
dań. czuję głód, a ty przeżuwasz słowa jak
mastyks
zaklejający usta.
Komentarze (16)
a było tak pięknie, dobry wiersz o rozczarowaniu?
pozdrawiam