Ręka nienasycenia
Dotknięta ręką nienasycenia
Okryta płaszczem przeznaczenia
Stoi sama w nocy pełni
W drzew skamieniałej ciemni
Jej wzrok w niebo wysokie wzbity
Przelatuje po album wspomnień zakryty
Łzy już żadnej nie uroni
Bo on przy niej już nie stoi
Odleciał jak senna mara
Skrył się przed nią z dala
Bo nie pozwoli by więcej cierpiała
By z jego winy serce w ofierze składała
A ona czule wciąż mu powtarza
I jego ramię przykłada jak do ołtarza
Nie pozwala mu słowa wymówić żadnego
Zbyt duży ból to sprawia jej istnieniu
...Chce poczuć go choć raz ten
ostatni...
By zawsze pamiętać...
By czas nigdy się nie kończył...
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.