repertuar cinema poloniso
na ostrzach przechodniej widowni
rozprysnał strzęp prawdziwych kadrów
to niekoniecznie schyłek erotyki
ktoś położył różowy scenopis
na stercie świerszczy
"niezwyczajne to, i takie ładne"
boguducha winny jest kontrast
kiełkujące obrazy "familjadu"
w upustach wszechobecnej kiszki
upstrzyły dalsze spojrzenia w ekran
zgromadzonych wytrzeszczów
"daj spokój chłopakowi niech se ogląda"
wideo zabiło ostatnią gwiazdę radiofonii
"no niekoniecznie, a trójka?
bez urazy bałach i konfekcja"
obraz kontrolny też nie ma szans
w kolejce do prime time-u
na sesjach foto rządzi wzgórek łonowy
i bielizna w różu i czerni
komu aplauz? kamerzystom co ujmują nas
bezdrżeniem ręki podczas balansu bieli
scenarzyści zagarniają łapczywie
miał rozsypany po przejściu korowodu
producentów. wokół plony offartu
kiełkujące
w niszowych studzienkach i na parapetach
domowych igrzysk łódzkiej młodzieżówki
"chyba że może w sitcom-ach damy radę"?
a na reżyserii ze dwadzieścia osób
na jedno miejsce
[i co z tego]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.