Resztki
Wychylam się na zewnątrz czasu, poza
powłokę z cementu i cegieł… Ściany zdaja
się wybrzuszać,
kiedy nabieram w płuca powietrze…
… falują pajęczyny, kurz osiada w
szczelinach pęknięć…
Spoglądam na pusty, wytarty po ojcu
fotel…
… stojący nieruchomo dowód
zamierzchłej egzystencji,
jakby skamieniały artefakt…
A jeszcze, w którymś niedawnym śnie ―
przestępował nerwowo z nogi na nogę…
… trząsł się jak w ostatnim stadium
delirium, albo ― jak łaszący się, skomlący
pies…
Fotel po matce,
nasiąknięty
jej zapachem…
… to świeża rana…
Widać na nim,
tak jakby
― zaschnięte ślady krwi…
… a przecież ―
umarła ―
w zupełnie
innym miejscu
― na łóżku, za dnia,
… trzymałem ją w ramionach, aby nie zsunęła
się na podłogę, niczym zwiędnięty,
bezwładny liść…
Wszędzie ―
jakieś
papiery…
… pożółkłe listy…
… poplamione,
zmiętoszone
ochłapy
― dawnego życia…
Nastawiam płytę…
Igła przeskakuje… Zacina się…
… w uszach ― narasta piskliwy szum…
(Włodzimierz Zastawniak, 2021-08-15)
https://www.youtube.com/watch?v=mH6wJgwnuuU
Komentarze (2)
Witaj Arsis."_
Jak zawsze, bardzo emocjonalny wiersz, udziela się
czytelnikowi.
Na TAK!
Pozdrawiam serdecznie.:)
ja też za nimi tęsknię (choć nie potrafię tego tak
wyraziście opisać)