Rozbitkowie
My, rozbitkowie
Dryfujemy pośród
Szalonych przypływów
Naszych namiętności
Zanurzeni w morzu łez
Rozpaczliwie chłeptamy powietrze
To już kilkaset lat
Od kiedy czekamy na ratunek
To tu, wśród sztormu rodzimy się
I umieramy
Opadamy na dno wycieńczeni
Wciąż czekamy na choć jeden znak
Walczymy o jak najlepsze tratwy
By nie zatonąć zbyt szybko
Za pomocą najzmyślniejszych urządzeń
Nadajemy syngał SOS
Do Ciebie Panie..
Mimo tego, że jesteśmy coraz słabsi
Wciąż wierzymy, że poprowadzisz nas
W stronę bezpiecznego lądu
Tak jak to kilkaset lat temu..
Obiecywałeś
Komentarze (4)
...jesteśmy coraz słabsi...to prawda.
coraz słabsi ale silniejsi w wierze...bardzo dobry
wiersz ;)
No tak! Wierzymy, że przynajmniej ON dotrzyma słowa...
Tylko literówki /sztorumu -wyrzuć u, tratfy/w.
Wiersz mądry w treści, konstruktywny. kupuję go.