Rozbolało Jaśka w boku...
Wrócił Jaśko z polowania.
Trochę w polu się naganiał.
Rozbolało Jaśka w boku...
- Oj! Nie mogę zrobić kroku!
- Oj! Dni moje policzone!
- Zawołajcie mi tu żonę!
Żona biegnie na wezwanie
- Kompres ci przyłożyć Janie?
Może ziółek ci zaparzyć,
lub smacznego coś uwarzyć?
Boleściwie Jan spoziera...
- To już na nic. Ja umieram!
Już nic nie zjem, nie wypiję...
Sama widzisz - ledwo żyję!
Nim dopadnie śmierć zdradziecka,
lepiej podrap mnie po pleckach...
Stęka, kwęka, jęczy, płacze,
a rodzinka wokół skacze.
Lecz stopniowo ta męczarnia
jęła wszystkich uodparniać,
bo zaczęło mu pomału
umieranie wchodzić w nałóg.
Najpierw było raz na tydzień,
potem już - co drugi dzień,
na ostatku te numery,
doba - na dwadzieścia cztery...
Żona się na nogach słania,
bledną dzieci z niewyspania,
a Jan krzyczy - Gdzieś u licha?!
Ja tu leżę sam i zdycham!
... kiedy już zobojętniała
rodzinka niewdzięczna cała,
jakimś cudem Jan ozdrowiał.
- Czas, by mnie wiaterek owiał!
Zabrał flintę, zniknął w borach...
No i... żona leży chora.
Komentarze (27)
super wierszysko :) i ileż prawdy w sobie zawiera
Z Jaskiem źle, bez Jaśka źle... A niech to licho
porwie. Samo życie, forma warta tematu.
Fajnie się czytało śmieszny wiersz, podobał mi się:)
..prawdziwie wiersz na
topie...ciekawy,interesujący..zabawny. Wskazuje jak
trzeba robić aby opiekuna na cały dzień zdobyć,nie
radzę naśladować,męcząca jest taka
dyspozycyjność.Jestem pod wrażeniem..wiersz kapitalny
w swej wymowie..:>
Lekki, przyjemny i pełen satyrycznego humoru wiersz.
Rymy i zachowany rytm zwiększają siłę przekazu.
Chętnie się czyta :)
Rozbawił mnie wiersz, choć w życiu z takim Jasiem nie
jest do śmiechu :) , dobrze i z humorem ujęłaś temat -
super :)
Lubię Twoje pełne humoru wiersze...
Świetny humorystyczny wiersz, tak panowie jak chorują
to zaraz śmiertelnie, puenta błyskotliwa, rym fajny,
czyta się jednym tchem i z uśmiechem, wielkie brawa !
Wiersz bardzo kobiecy i tak ma być. Dosadna krytyka
tych naszych Jaśków odważnie i z humorem rzuca na
kolana. Nawet w konfrontacji z tytułem wiersz jest
bardzo interesujący.
świetnie troszkę sobie po chichrałam... brawo)))
Ależ fajnie to opisałeś. Oczami wyobraźni widziałam
wszystko. Rewelacja. Humorku ci nie brak, za co ukłony
i pozdrowionka. Gorące jak te popołudnie.
Kupa śmiechu.....zaraz sie kładę i czekam na
drapanko...hihihih
no pośmiałem się ..mam takiego kumpla...dokładnie taki
sam ale żona ostra jak diabli....
Uodpornić się na hipochondryka - i choroba znika.
Zgrabna przypowiastka i z humorem
super,prawie w każdym domu jest taki biedny chory
Jan,a żony siłę konia mają i cały dzionek tyrają,cała
prawda i z takim humorem...pozdrawiam i gratuluję...
No i patrzcie : fanaberie Jana sprawiły utratę zdrowia
żony. :-)) Wiersz super nic dodać nic ująć. Należą Ci
się duże brawa.
Tak "prywatnie" zapytam się czy pisząc ten wiersz
gościł uśmiech na Twojej twarzy? Bez niego myślę nie
dałoby się napisać tej humoreski.