Roznegliżowana, odziana w...
Te kilka zdań (nie wiem czy można je nazwać wierszem), jest dla roznegliżowanej, odzianej w płaszcz nocy, turystki z twarzą niewinnej nastolatki...
Choć było niewiele, nie ma już nic,
spuszczone głowy, zawód i wstyd.
Karcący wzrok, opływa pierś,
ile tych spojrzeń możemy znieść ?!
I noc otula nas w jej ciemny płaszcz,
splątani losem, spaleni mrozem...
Choć światło rozświetla największy kąt,
żadne z nas nie zniknie stąd.
I jeszcze się tlisz, jesczę frunę ja,
w tej pięknej chwili ,nie kończy się czas
!
I nim codzienność obmyje mi twarz,
nim znów swoją duszę w me ręce zdasz,
odpłynę łodzią w otchłanie snów...
Czy my w ogóle byliśmy tu ?
Komentarze (4)
panie M. Bardzo ciekawy początek pisania w obiecującym
stylu... życzę jeszcze więcej twórczych napadów...
powodzenia następnym razem...
zaintrygował mnie tytuł, wiersz też taki troszkę
intrygujący, podoba mi się,+
Myślę, że to canny debiut... Życzę powodzenia.
Nie wiem co powiedzieć (tzn. napisać)...
Piękny wiersz a jeszcze lepszy tytuł... (troszkę
długi, ale to nic :)