rozwiązałam węzeł
nie był co prawda gordyjski
ale mocno uciskał gardło
utrudniając oddychanie
z wypowiadaniem słów
było znacznie gorzej
miały posmak piołunu
starałam się milczeć
aby nie zatruwać atmosfery
niekiedy pod ciśnieniem łez
słowa niespodziewanie spadały
na bezradnego słuchacza
przełom nastąpił znacznie później
kilka negatywów odwróciło sytuację
przywracając pierwotny porządek
na niepewnych nogach
stanęłam po stronie żywych
Komentarze (38)
Bardzo madre slowa pozdrawiam
Dobry, mądry wiersz. Dalej za Ewą M. sobie pozwolę:)
Dwa ostatnie wersy najważniejsze ze wszystkich :-)
Jak widać, milczenie nie zawsze jest złotem...
Gdy ucieka gorycz z ust na początku stajemy na
niepewnych nogach by po tym poczuć wolność Pozdrawiam
serdecznie:))
Dziś nie mam powodu, aby się rozpisywać. Po prostu
wiersz w dechę.
Słuchacz bezradny,
lecz słuchał dokładnie,
choć było trudno
podtrzymywał na duchu.
Bo czasem przychodzi taka chwila, że wreszcie się
otwieramy. Ta gorycz gdzies z nas ucieka i chcemy
nadrobić, powiedzieć wszystko, otulić i zdążyć...
A czasem... gdy nasze otwarcie, odsłonięcie ktoś
podepcze, zamykamy się z powrotem - tak, że aż boli...
Bardzo głęboki, mądry wiersz napisałaś. Widzę w nim
więcej, nadzieję przede wszystkim. Pozdrawiam:)