Rusztowanie
Syndrom DDA
W dzieciństwie nigdy nie wspominałam o
nim.
A on, pewnego razu, gdy bazgrałam coś
nieporadnie,
swoją ciężką, spracowaną dłonią
narysował
w kilku ruchach gibką postać
przeskakującą fale.
Podzielił ją na osiem części, pierwszą była
twarz.
Projektowanie – może lepiej zacząć od tego,
co będzie tłem?
Próbowałam.
Zniknęły na chwilę z obrazków wielkogłowe
Królowe Kier, a Alicja miała się
coraz lepiej.
Przebrano ją w najpiękniejsze stroje
wyczarowane
z brystolu i kolorowych wstążeczek
na zabawę w przedszkolu,
chociaż wtedy nikt jej tego nie
powiedział.
Po przedstawieniu w teatrze, w zachwycie
znikała w słabym świetle magazynu,
gdzie na wieszakach nieruchomiały lalki,
o zawsze otwartych oczach
i drewnianych dłoniach.
Przygarniała się do nich, chłonęła
sekundy.
Pisała w pamiętniku: najbardziej
lubię Alicję.
A dziś rysujemy dla niego kółko, dzielimy
krzyżykiem, aby wytłumaczyć,
że teraz jedna czwarta, a jutro połowa
tabletki.
Wiadomo: starość, głuchota, brak
wykształcenia.
Na pewno nie zna ułamków.
Lekarz niecierpliwi się, dla niego to
nazbyt rozwleczone pomiędzy słowem a
słowem,
a ja wstrzymuję falę purpurowej
nieproporcjonalności.
Niczego nie zmienię. Powódź...
Trzymając cię za rękę, tato, długo czekałam
w półmroku, aż wszystko sprawdzisz.
Zgasisz ostatnie światło, przekręcisz
klucze w trzeszczących zamkach.
Kurtyna dawno opadła, tylko nasze kroki
na metalowych schodkach za sceną,
przestrzeń zawieszona w akustycznym sercu
ciszy.
Bałam się tam wyłącznie aktorów, którym
gwałtownie spadało ciśnienie po spektaklu
i wraz z każdym przechylanym kieliszkiem,
śpiewali głośniej.
Tatusiu, wracaj – przywoływałam cię
myślami,
ale Alicja
miała zdrewniałe stopy i otwarte oczy.
Wieczorem znów ustawimy rusztowanie.
Inni niech się tylko patrzą.
Poczujesz wiatr w żaglach, gdy stalowe ramy
i świerkowe belki zawirują
nad naszymi głowami.
Akrobata bez asekuracji wyciągnie wiadro
z cementem,
zaczepiony stopami o rurkę, balansując na
chybotliwej konstrukcji
(pamiętam: w końcu ze szklanką herbaty,
w przedpokoju).
To absorbuje.
Nie wyjmujemy już więcej białych królików
ze szklanej buteleczki.
Po jakie licho to wszystko wzmacniać,
gadająca róża i tak sama rośnie.
Przechodzi obok nas kolejna burza.
Plącze się tak bokiem, chyba nie chcąc
samej się wypadać. Przygniata ciężkie,
ospałe powietrze,
a my w wolnych chwilach uprawiamy pomidory.
Trzepoce kartka na drzwiach
teatru: przerwa wakacyjna, remont.
Szalony Kapelusznik schował się do
norki,
Alicja poszuka go później,
a ja już taka zostałam, za duża, albo zbyt
mała.
Komentarze (43)
Rozumiem Cie doskonale.
Temat nie jest mi obcym.
Bardzo na tak.
Pozdrawiam :)
Agrafko - Agato, dziękuję Ci bardzo za wszystkie
słowa, za uwagę. Jestem wzruszona. Nie odpowiadam, bo
nie chcę tu pisać... Dziękuję jeszcze raz
Piękny i ciekawy tekst. Pozdrawiam :)
Syndrom DDA.
Wpływ alkoholizmu w rodzinie na przyszłe dzieci jest
tak negatywnie wysoki, że trzeba by alkoholików
przymuszać do odwyku.
Z dużym zaciekawieniem przeczytałem, chociaż nie
wszystko zrozumiałem.
Życzę udanego dnia Agato.
:)))
Bardzo dobry tekst, trudny temat na który warto mówić,
pisać. To co otrzymaliśmy w dzieciństwie zostaje w nas
na zawsze.
Pozdrawiam
Świetny tekst! Wielu ludzi nawet nie wie jak bardzo są
uwikłani w DDA, współuzależnienie i nic z tym nie
robi. Uzależnienie czyni spustoszenie w otoczeniu!
Pozdrawiam!
Pięknie napisane.
Piękny wiersz, ciekawa opowieść.
Pozdrawiam. Miłego wieczoru :)
wiersz bardzo mnie zatrzymał
)odpowiedziałam pod wierszem))
bezsens istnienia...a może szarość pełna marionetek,
zamknięty krąg tych którzy pociągają i tych którzy są
pociągani...równoległe światy życia i funkcjonowania
czy to głupie?... być może nie, tylko czemu starość,
czemu rozciągamy się jak guma do majtek lub kurczymy
tak bardzo, że właśnie jak pellka stajemy się zbyt
mali...w zbyt dużej pewności siebie
za dużo pytań i jak zwykle za mało czasu
pozdrawiam:))
co za opowieść, wspomnienia i teraźniejszość splecione
w dziewczęcy warkocz, brawo :-)
Witaj,
dziękuję a nieocenioną pamięć.
Dobrego, radosnego tygodnia.
Serdecznie pozdrawiam.