Sąd Pana
upadam Panie do Twych stóp
z poniżeniem i marnością przepraszam
wylewam łzy gorzkie
ja, grzesznik, nikczemnik
nie mam odwagi
spojrzeć w twe miłosierne oczy
nie jestem godzien Panie
nazywać się dzieckiem Twym
tyle razy zbłądziłem
odszedłem w ciemną dolinę
tyle razy zamknąłem oczy
by nie widzieć
ja, marny proch ziemi
oddaje swą duszę Tobie Panie
rządź nią bym jaśniał
bądź przy mnie nawet wtedy, gdy zbłądzę
autor
adrmus
Dodano: 2007-11-04 20:48:11
Ten wiersz przeczytano 603 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (3)
Miłosć przebacza wszystko a ja traktuje ten wiersz
jako modlitwę.
wspaniałomysne przyznanie sie do winy przed Bogiem ,
poniżenie sie oddanie i przysięga poprawy , ale ! Boże
badź mą wskazówką abym znów nie zabładził . madry
wiersz.
Ja marny proch ziemi z zamkniętymi oczami głosuję na
ten wiersz - piękna modlitwa.