Sama nie wiem
Na dach świata weszłam bezszelestnie,
By księżyc podglądać z ukrycia.
Już pierwszym spojrzeniem
Zgasiłam światło,
Aby wędrówkę jego przyspieszyć.
Kończyłam kolejny dzień,
Każdy ,siłą mroku, krótszy od wczoraj.
Noc właśnie odkrywała
Przede mną swe wdzięki,
Gdy oddychałam jej zapachem
w preludium jesieni.
Pachniało już liściastą porą,
A wiatr w moich włosach wirował,
Tańczył, gdy palcami
Przeczesywałam ziemię
I teatralnym gestem
Odgarniałam go z czoła.
Upajałam się tym poematem zmierzchu,
W którym jasność przez mrok przenikała,
A barwy uczuć tonęły w poświacie.
Aż nagle złudzeniem się zdałeś
Zaklętym w milczenie.
I wtedy
Stało się .
Spadły wszystkie słońca
I zgasły księżyce
Pośród gwiazd sparaliżowanych
Nieoczekiwanym mrokiem.
I zamilkła cisza,
I ustał wiatr,
I ucichł świerszcz,
I otworzyło się niebo,
I ziemia pękła,
I lawą wpadła do wody,
I spaliła ogień,
I bezludną wyspą się stała
Na oceanie bezkresnego nieba.
I nastał czas spokoju.
Idę tam, gdzie nie ma światła,
Od snu do snu
Tam gdzie dziś,
Dzisiaj zaczyna się ,
A jutro jest przyszłością.
Tam, gdzie noc, czarnym atłasem
Sen mi pościeliła
I śpiewa kołysankę
O dniu minionym
I o dobrej nowinie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.