SAMOTNOŚĆ
Gdy strach stawał się mordercą,
nie dawał chwili wytchnienia.
Groza za gardło dusiła,
nikogo - przy mnie nie było.
Za oknem ciemność czarna
zawieją goniła po niebie,
myśli jak wróble szare, spłoszone
szukały schronienia dla siebie.
Znikąd pomocy !
Zima stuletnia wkoło mnie zapada,
wyciągam ręce, o jakże się boję.
Dusza drżąca blada,
ucieka pomiędzy obłoki,
błądzi na rozdrożu
i nic już nie ma?.cisza zapada.
****
Czy widziałeś gdzieś duszę ?
samotną, zbłąkaną,
płynącą między obłokami ?
Gdy wypatrywała tam,
w dole, zgubionego ciała ?
Jeszcze coś słyszę,
jeszcze rozumiem.
Wołam ją jeszcze?.półszeptem?
Widzę płomyk w dali?
gaśnie? zanikam
czy dusza też zgaśnie ?.....
Kielce 2011-06-26
Komentarze (6)
Dobrze oddałaś dramatyczny klimat wiersza.Krok po
kroku przeprowadziłaś czytelnika po przejmującej
drodze samotności i rozterki,którą musi niestety
u kresu odbyć sam.Piękny wiersz.
Pozdrawiam
Z uwagą przeczytałam, smutny ale jak mocno osadzony w
realiach, pozdrawiam.
Ostatnie zmartwienie :"czy dusza też zgaśnie?"Piękny
wiersz+++
Dusza, ona żyje nadal. Ładny wiersz. Pozdrawiam
Smutny utwór, ale ładnie opisane przejście samotnego
człowieka na drugą stronę. Tak to odebrałem.
Pozdrawiam.
Utwór godny uwagi.Gratuluję.