sanguinare
tam gdzie ego święci triumfy
niesie się etiuda z odgłosów ubitych
kuropatw
w prywatnym gułagu
podąża gwardzista ścieżką lewej ręki
ignorując zakazy
to on ma pierwszeństwo
w towarzystwie brylujący śmiałym
rechotem
pełni rolę ochotnika brzęku
i szelestu
co noc dosiada rozjuszonego cyklopa
dwustukonny rydwan
wykonując karkołomny lot
przez sępie żerowiska
karmiony z menu Madame Babi Lone
zamykany na dzień w kaplicy ze szklaną
tarczą
piętrzy swój rodowód
prosto z plastikowej talii tarota
niepodległy warchlak
w rękach rzeźników
stąpający po ludzkich prawach
taktem na dwa kopyta
przyjmuje często oklaski od jemu
podobnych
z bardziej wytrawną hemoglobiną
jest zawsze gotowy na sygnał hejnału
w szeregach swojego regimentu
zbyt nieczuły aby żyć
nazbyt dumny by umierać
w familiarnych rozmowach
tylko zdziwienie
że był to kiedyś człowiek
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.