Schizma
Stado jak noc czarnych wron przysłania
Nieopierzony i wyblakło-matowy
nieboskłon
Gwiazd ponuro błyskających litania
I te oczy, rozpaczające na mokro..
Wyzbywam się głosu, myśli i ciszy
Już nie chcę więcej Ciebie w mojej
niszy.
Otacza mnie ciągła wrogość, nieufność
Zawsze niema i przerażająca nuta
Lecz ta właśnie wrogość i nieufność
W moich własnych stąpa tu butach
Cisza przysłania rozum
Rozum przysłania serce
Myśli jak piąte koło u wozu
Poddańczy upadek w męce
Pozbywam się głosu, myśli i ciszy
Nie chcę nawet siebie we własnej niszy!
Obłędnie piękny taniec gwiazd po
sklepieniu
Uspokaja sztorm schorowanego wnętrza
Choć zamknięty w sobie niczym w
więzieniu
To uwolniony od depresyjnego piętna
Skończy się wreszcie ten chaos w nas
Będzie odrzucony przygniatający głaz.
Niech się o przyszłość martwi czas
Nie wejdę już nigdy w tamten las..
Pozbywam się ciszy, myśli i nas
W tamtej niszy nie chcę nikogo.
Komentarze (4)
wiersz dobry czytelny odrzucanie tego co dręczy stan
depresyjny +
Gdy widzę ciężki głaz to ciężko mi zaraz . Odrzuć go .
Dobry wiersz - ale czuć w nim tak wiele żalu że się
smutno robi wewnątrz ...
Czasami ucieczka od pewnych spraw jest jedynym
rozwiązaniem. Wiersz jest podsumowaniem kolejnego
etapu, ładnie napisany.