Ścieżki życia...
Stoję na ścieżce i nie wiem
w którą drogę skręcić.
Dookoła ciemny las pełen cierni.
Słyszę różne głosy i szepty.
Chwilami jęki jakby z podziemi.
To miejsce napawa mnie lękiem.
Otchłań cieni bez drogi
powrotnej ku domu i ziemi.
Nagle staje przed mną anioł
w szatach z nieskazitelnej bieli
i zabiera mnie stamtąd do Boga.
Lecimy w przestworza,
nie oglądając się za siebie.
Dziękuję Wam za to, że czytacie, komentujecie, oddajecie głosy i krytykujecie. To wiele dla mnie znaczy, pomogliście mi uwierzyć w siebie, pokazaliście, że świat może być piękny.
Komentarze (4)
smutny, czytelne cierpienie...może zabiera cię na
drogę bez cierni...Bóg jest wszędzie, nawet tam gdzie
stoisz bo zsyła Ci anioła...ładny wiersz...pozdrawiam
:))
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku..Pozdrawiam
Ładnie!;) plus;)
Szczęśliwego Nowego Roku