Sen
Śniłam, że jestem w niebie.
Bóg tuli mnie do siebie,
mówi do mnie: Kochana,
nie smuć się dziś od rana.
Porzuć swe niepokoje,
to wszystko tu jest twoje,
kwiaty kwitną dla ciebie,
dobrze ci będzie w niebie,
słońce dłonie ogrzeje.
Jakiś Anioł się śmieje.
Idę po łące boso,
nogi mnie same niosą,
biegnę, gdzie dom mój stoi.
Tyle wszędzie pokoi!
Włos jeży się na głowie,
wszędzie są Aniołowie.
Łez kilka z oczu leci:
„A gdzie są moje dzieci?
Gdzie synek? Gdzie córeczka?”
Anioł gryzie ciasteczka,
przepiękna Anielica
skrzydłami się zachwyca.
Nikogo nie obchodzę,
po cichu więc wychodzę.
W tym niebie szukam dziury,
tylko rozerwać chmury
i będę gdzie rodzina!
Ale tej dziury nie ma!
Jak mam tu szczęście znaleźć,
gdy jestem sama, jak palec?
Komentarze (6)
Mam nadzieję, że już po... takiego dylematu nie
będzie! Szacuneczek ;))
Wiersz z głębokim sense...niesamowity przekaz:)))
Sens w nim głęboki
a zarazem smutny do przemyślenia .
Bardzo ładny wiersz. Zgadzam się z tym, że niebo bez
najbliższych to żadne niebo. Ostatni wers dla rytmu
czytam sobie "całkiem sama, jak palec". Mam nadzieję,
że autorka wybaczy tę uwagę. Miłego dnia.
Witaj, ciekawie opracowany wiersz, sens w nim głęboki
a rymy sięgają obłoki....pozdrawiam.
pieknie