Sen, w którym chciałeś mnie zabić
Sen tak rzeczywisty
Że w oczach wciąż mam łzy
Ciemna długa ulica
Na końcu stałeś ty.
Miałeś tak groźne oczy
I mordercy twarz
Idziesz w moją stronę
Powiewa twój czarny płaszcz
Nie wiem co mam robić
Nie poznaję cię
Wzywam pomocy
Nikt nie słyszy mnie?
W oczach twych płonie ogień
Już wiem, że to nie ty
Wyciągasz mały sztylet
Ranisz, z oczu płyną łzy.
Pociąłeś mi obie ręce
Spływają stróżki krwi
Mieszają się z mymi łzami
Błagam, czy ktoś pomoże mi…?
Uciekam przez ciemny korytarz
Szybko doganiasz mnie
Wyciągasz nóż, zbliżasz się
Mam nadzieję, że ja śnię…
Głaszczesz moją twarz
Nóż już zbliża się…
Gdy chcesz zadać cios
Ja w końcu budzę się
Na dworze już świta
Ty leżysz obok mnie
Śpisz spokojnym snem
Mój krzyk nie zbudził cię.
Lecz teraz czuję strach
Że sen w końcu się spełni
Że wyciągniesz swój stary nóż
I potniesz mnie podczas pełni…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.