Sen to...
Kiedy patolog skończył badanie,
patrząc w wnętrzności mojego ciała,
to stwierdził krótko ,,mój drogi panie,
jakaś trucizna jest w tobie
mała’’.
Mówi to do mnie, ja leżę nagi,
wypatroszony ostrym narzędziem.
Lecz się odezwać nie mam odwagi,
by go zapytać ,,co ze mną
będzie’’.
A on wcinając zupkę z saszetki,
przygasłym wzrokiem po ścianie wodzi.
,,Widzę tu rączki cwanej kobietki,
musiałeś bardzo czymś jej
zaszkodzić’’.
Komu zaszkodzić, co biedak gada,
robiłem wszystko tak sprawiedliwie.
Nie mam pojęcia co to jest zdrada,
miłość dawałem czule i tkliwie.
Sprzątałem kurze, obiad pichciłem,
świeżo wyprane sam prasowałem.
Zgodnie z kodeksem moralnym żyłem,
i żadnych wrogów nigdy nie miałem.
A teraz leżę, tu na tym stole,
patolog mlaszcze kończąc swą zupę.
Pot by się zjawił na moim czole,
ale nic z tego, ja jestem trupem…
- - - - - - - - - - - - - - -
-
Nagle się budzę z obłędem w oczach,
by jak najdalej, szybko uciekać.
Lecz w drzwiach już stoi żonka urocza,
I mówi słodko ,,śniadanko
czeka…’’.
Komentarze (15)
To jest świetne...
Brawo.
No cóż, niektóre miłości są toksyczne.
Za to jakże wdzięcznie opisane
Cóż - nie żałuję, że tu zajrzałam, bo się przynajmniej
pośmiałam.Lubię humor w stylu Monty Pythona a sen
własnie nasunął mi takie skojarzenie...
A w śniadanku słodka trucizna zwana miłością- taka,
która każdego dzielnego matrosa wykańcza... Stąd
starzy zejmani na morza czmychają....
Bardzo dobrze napisany wiersz. Senne przygody, troche
makabryczne, ale z dozą komizmu , no i to zaskakujące
zakończenie. Uśmiechnęłam się. Brawo.
Wesoły wiersz zgrabny w formie bo codzienność nieraz
jest piękniejsza Na tak
Rozbawiłes mnie. Swietny wiersz
ciekawe te Twoje rozważania w patologicznej formie
szczególnie z tym śniadankiem na końcu, do tego wiersz
dobrze napisany, bardzo rytmiczny
Twoj wiersz dosłownie wchłonęłam jednym tchem,
napisany interesująco z leciutką nutką ironii i
czarnego humorku, po prostu świetnie!
W bardzo postrzępiony łachman dzisiaj przyodziałeś
swój sen, pierwsze zwrotki mnie wystraszyły bo lubię
czytać twoje wiersze. Na szczęście sie obudziłeś.
Rany , ten mlaszczący patolog trupa by ożywił (mnie
na pewno, nie znoszę mlaskania...brr...) Niby mroczny
a dowcipny wiersz , który ubawił mnie do łez.
Niby mroczny, ale uśmiałem się do łez. Świetny!
Ubawiłeś mnie do łez! Wyobraziłam sobie biednego
truposzka leżącego na metalowym stole i jego duszę
zastanawiającą się nad tym...dlaczego???? hahahhaha
Zupa patologa rzuciła mnie na nogi ;)
A koniec wiersza... no cóż... żona naprawdę Cię
kocha... Ale czujnym "trza być!" BRAVO!
Co też się ludziom śni... Już się przeraziłam, że
naprawdę Cię żonka podtruwa. Dobry wiersz.
świetny wiersz ubawił mnie patolog mlaszczący zupkę