sezon na osty
Iga słyszała o śmierci
mówiono źle
podobno jest recydywistką
gaszącą światło w oczach i oknach kochanką
diabła uwodząca anioły
zawsze przychodzącą nie w porę
bez pukania
albo natarczywie dzwoniąc w uszach
wybrzmiałą diagnozą
Iga nie byłaby sobą
gdyby nie próbowała oswoić myśli czy
wyobrażenia
zanim przemienią się w strach
obrosną szeptami w głowie
zakwitną krzykiem na ustach
dlatego szuka miejsc gdzie rozwarstwienia
odsłaniają dusze
to prawdy rozpisane na miejsce i czas
testament układany dzień po dniu
w wieżę z klocków gubionych po drodze
twarz
twarze śmiech i płacz
przymałe lalki w wyrośniętych dłoniach
Bóg osłaniający oczy przed słońcem
Komentarze (9)
Z podobaniem przeczytałem, pozdrawiam ciepło.
lubię Igę :)
i nie wiem co na to powiesz Ewo...
serdeczne :)
Bardzo, bardzo na Tak,
pozdrawiam serdecznie:)
Znakomity.
najtrudniejsze jest to oswajanie się z nieuniknionym.
Strach i bezsilność zawsze zwycięża, zanim oswoimy się
z myślami. Piękna, dojrzała poezja.
Z podobaniem wiersza pozdrawiam.
Jak zwykle dojrzała poezja,
a Iga jak widać ma pod górkę,
przy wyobrażeniach na jej temat,
z którymi próbuje się uporać.
Pozdrawiam, jak zwykle z uznaniem.
Tak!!
Głos mój i szacun jest twój