W sidłach anoreksji
Dedykuję to Jej... Dasz radę... razem damy... kiedyś!
Patrzę na nią…widzę cień
człowieka…
Myślę: czy śmierć już na nią czeka?
Zastanawiam się co ona czuje…
Do kogo się porównuje?
Każdego dnia dręczy ją ten sam temat
„jeść czy nie jeść” oto jest
dylemat
Najczęściej odpowiedź jest z góry
przesądzona
Nie będzie jadła, bo jest już jabłkiem
najedzona…
Nie mogę już więcej patrzeć na jej smutne
oczy…
Nie mogę patrzeć na anoreksję, która za nią
kroczy…
Widzisz ją, ale tak naprawdę jej tam nie
ma…
Cała jej dusza ciągle się zmienia…
Stawia delikatnie każdy swój krok
Lecz coraz częściej dopada ją mrok
Od Ciebie znacznie się oddala
Od jedzenia trzyma się z dala
Ty zastanawiasz się, co robić
Przecież ona nie może się głodzić!
Próbujesz pomóc z serca całego
Lecz nie wynika z tego nic dobrego
Ale Ty wciąż się nie poddajesz
Nadzieję jej sercu dajesz
Jesteś z nią tu i teraz, a to
najważniejsze
Nie jest już sama, a to już zło mniejsze
Każdego dnia zadajesz sobie to samo
pytanie:
„Czy ona dzisiaj jeszcze z łóżka
wstanie?”
Lecz obiecałeś sobie, że nie zaśniesz
spokojnie
Dopóki jej ciało z duszą zaprzestaną
wojnie
Idziesz obok niej, lekko podtrzymujesz
Kiedy potrzebuje, ciepło obejmujesz
Ona wie, że ma w Tobie oparcie
Że zawsze będziesz stał na warcie
Pewnego dnia wiersz taki skomponujesz:
„Anoreksją już nigdy sobie życia nie
zmarnujesz”
Komentarze (1)
super wiersz...brawo....brawo...pozdrawiam i posyłam
usmiech