Skrzydła
Kolejny w życiu popełniony błąd,
Kosztował tyle ile dla biednego worek
złota.
Znów upadłem na suchy twardy ląd,
Z sercem całym brudnym od błota.
Lecz znów jakaś siła stawia mnie na
nogi,
Ktoś karze mi podnieść mą głowę w górę.
Gdy znów cały się trzęsę od trwogi,
Ty mówisz bym błędy traktował jak
bzdurę.
Czy słońce świeci,
Czy zbiera się burza.
Zawsze jak dzieci,
Bo tak nasza przyjaźń jest duża.
Zawsze gdy spadam w dół,
Gdy wydaje się że nie ma dla mnie
nadziei.
Gdy już uderzyć mam głową w stół,
Zawsze ktoś w ostatniej chwili skrzydła mi
na nowo przyklei.
I choć nadal czasem zaglądam w bramy
mroku,
Choć czasem dla oczu mych gaśnie słońce.
Ty nie odstępujesz ode mnie ani kroku,
Twardość mego serca rozbija Twoje serce
gorące.
I choć nie mogę być blisko Ciebie tak
jakbym chciał,
Choć w oczy nie mogę Ci spojrzeć.
Dziękuje Bogu że mi Cię dał,
Chyba już czas by w końcu dojrzeć...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.