Skrzypek na dachu...
Schowana przed wlasnym cieniem,
w zakatkach mej skrytej jazni,
Jeszcze raz przemysliwuje
koleje losow przyjazni...
A tak mocno wierzylam
w przyjazne slonca promienie,
nic w duszy nie zostalo,
tylko ponure cienie...
Tak radosc zapraszalam
pod dach moj- na stol sjesty,
pozostal smutny amok,
grajek snow-bez orkiestry.
Juz taki jestem skrzypek,
zalosne tony jecza,
zostane na tym dachu,
gdzie tony dla mnie-tecza...
autor
Maeuslein
Dodano: 2005-10-07 05:52:09
Ten wiersz przeczytano 713 razy
Oddanych głosów: 23
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.