Skype me! - 7 / PROZA
Wiesz, zadzwoniłam wczoraj do Heniutka na
stacjonarny, aby mu powiedzieć „Dzień
Dobry”, a tu jakaś niewiasta odbiera! No to
ja ją pytam, czy mogę rozmawiać z
właścicielem tego numeru, a ona mi mówi, że
to nie jest aktualnie możliwe, bo
właściciel telefonu jest właśnie wyjechany!
Uuuuu, no ja wiedziałam, że nieźle
odjechany Heniutek bywa, ale żeby aż tak?!
No to ją grzecznie pytam, czy nie ma pod
ręką jego numeru komórki, abym go mogła
zlokalizować. To ona na to, że pod ręką to
na pewno nie, ani w ogóle nie, choć cały
pokój wzrokiem przeszukała. I że tak w
ogóle, to on sieć zmienił ostatnio i teraz
to ona nawet nie wie w jakim on obecnie
operatorze się znajduje. Ale że coś chyba w
Nokii, bo wspominał... No to ja z głupia
frant, że: No proszę!!! A ona rzuciła
grzecznie, że wobec tego ona dziękuje i się
rozłączyła.
No więc nie zadzwoniłam do Heniutka, tylko
do mojej ciotecznej siostry Zosi, a ona w
słuchawkę: Proszę...! No i co?! No i jak ja
miałam jej nie podziękować? No pewnie, że
podziękowałam! Cha, cha, cha! Ale zaraz
drugi raz dzwonię, przedstawiam się, a ona
od razu mi mówi, że przed chwilą to jakaś
kobieta zadzwoniła tylko po to, aby jej
podziękować i teraz ona nie wie za co i kto
jej taki wdzięczny i że głos był dźwięczny,
ale nikogo jej nie przypominał.
Potem zaczęła mi opowiadać, bo jej się
przypomniało, jak to jeszcze przed wojną
jej pierwszy narzeczony ją komplementował,
że niby ona jest jak Chevrolet’a i tak ją
zamierza nazywać... Więc ona go zapytała,
czy ze względu na elegancję, a on, że z
powodu lekkiego prowadzenia. Więc też z
wdzięcznością mu podziękowała i odjechał w
siną dal, a przyjechał wtedy jej drugi
narzeczony..., ale do tego trzeciego to już
nie dobrnęła, bo do drzwi zapukał właśnie
listonosz z emeryturką, więc ja: Proszę! A
ona mi w słuchawkę: dziękuję! I się
rozłączyła.
A teraz muszę już zmykać – na proszoną
kolację do żony prawnuczka, bo podobno chce
mi jakoś szczególnie podziękować za te
udziergane stringi, które jej niedawno na
Urodziny mail’em wysłałam, cha, cha!
Komentarze (31)
Cieszę się, gdy Czytelnicy się uśmiechają pod wpływem
moich głupawek. Pozdrawiam, Grażynko :)
:)
Myślę Elu,że wybrałaś odpowiednią długość tekstu,bo
moje mięśnie śmiechowe dopiero pod koniec zaczynają
cierpnąć z tej samej pozycji.Pozdro.
! :)))
Malanio, ja za chałwę to pokroić bym się dała, a za
kiklogram to już nie wiem co jeszcze :)
Wiktorio - długi i Heniutek zawsze wracają! :)
Payu, ale którą mam nie iść? Bo jest tyle dróg.... :)
LuKro, nie tylko z prezentem :)
Saba, serdecznie...! :)
Skoruso, tak na poważnie - masz rację. Pozdrawiam :)
czasem dobre życzenie jest lepsze od drogiego
prezentu...pozdrawiam...
Super teksty, można się uśmiać po pachy:)))))).
Pozdrawiam Cię Eluś bardzo serdecznie serdecznie
no to jesteś nowoczesna babcia z tym prezentem dla
wnuczka;
pozdrawiam Elu:)
chcę donieść iż monogamia może być również seryjna
re: grusz- elo, nie idź dalej tą drogą!
Z jajami jestem na pewno stereo, dzisiaj podglądnąłem,
nie, nie, nie po to ,żeby od razu skorzystać..co to,
to nie:))
Elu, Heniutka sprzedałaś?, oj, wielka szkoda, Skype
trza odinstalować, nie martw się więcej czasu dla
siebie będziesz miała,
Milusiego
Elciu bawisz tymi tekstami tak, że zastanawiam się czy
to Ty, czy życie... :)))
Lecytyny nie dostałam, ale kilo chałwy i też zemszczę
się, wysyłając imieninowy prezent mailem - dzięki za
pomysł:)))
Ciekawe czy Payu jest też monogamiczny... ;)))))))))
Payu, skoro ja stałam się monotematyczna, to czemu
nie?
Bo mini, jak wrócisz do pierwszego odcinka, to
zrozumiesz, że to zemsta za lecytynę :))))
re: Zosiak
Na swoją obronę mogę powiedzieć, że jestem też
monoteistyczny.
Może to Cię przyciągnie.:)
mailem stringi haha... skąd ty czerpiesz pomysły Elu,
z życia czy z wyobraźni? :) dziękuję i proszę o
więcej:))