Słabiutka jest ta moja wiara
Słabiutka jest ta moja wiara,
zawsze się kłóci z dekalogiem.
I o nic więcej się nie stara,
prawa nie były mi zbyt drogie.
Sam wybierałem sens istnienia,
chociaż podążał w inną stronę.
Nawet jak zsyłał część cierpienia,
bo mam pomysły dość szalone.
Nawet jak język mi kaleczył,
słów wyrzucając pełne zdania.
Nie mogłem sobie przecież przeczyć,
nikt mi tych znaczeń nie zabraniał.
Sam sobie byłem wielkim panem,
ideologii marzycielem.
Nawet jak tłukłem głową w ścianę,
to byłem prawdy zbawicielem.
A później tylko sól trzeźwiąca,
a potem sen co ból roztrzepie.
Czekanie na promienie słońca,
by było mi już tylko lepiej.
Słabiutka jest ta moja wiara,
tylko się wadzi z dekalogiem.
Chyba że pan Bóg się postara,
i zmieni mi obraną drogę....

Grand



Komentarze (1)
Znowu widzę na mnie czekałeś. Na początek błędy
Czwarty wers nie logiczny
Dziewiąty Kto kaleczył?
Szesnasty ten zbawiciel to trochę przesada naciągana
zresztą
Dwa ostatnie
Ty masz wolną wolę i Bóg nie będzie Cię raczej kijem
zawracał.
A wiersz szczery i prawdziwy i pewnie za to plusa
stawiam. Pozdrawiam Tadziu:)))