Ślepiec Czas
miedzy pyłem rozkoszy, a zatęchłym kurzem pragnień...
Byłam pyłem noszonym przez wiatr
rozkoszy,
Tak zupełnie bezwolnym...
Że aż wstyd oczy podnieść.
Jestem żwirem, częścią burzy rażącej
mocy,
Bo gdy osiądę na mieliźnie uczuć,
Ślepiec Czas ze szmatą w dłoni
przyjdzie,
Aby kurz zetrzeć.
Zmieniam się Wietrze mój...
Zmieniam stan, zmieniam strój.
Prężę pierś. Wietrze, wiej...
Przetrwam wir... pewność miej.
Barwę mień skóry mej,
Szarp do krwi ramion biel.
Gradem siecz, płuca rań,
Wciśnij oddech w moją krtań.
A niechże już zamilknę...
... tak niewielka różnica.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.