Słońce
Noc,
Sprzymierzeniec mej niedoli.
Pod płaszczem ciemności kryję swą twarz
Wilgotną od łez...
Te łzy to jedynie szczyt góry lodowej,
Góry cierpienia jakiego doświadczam...
Gdy nastąpi dzień, czy coś się zmieni?
Czy wzejdzie Słońce, które roztopi ten
ból?
Czy rozświetli mroki mej świadomości?
Czy nadal będę trwać w ciemnościach
Mimo oślepiającego Słońca?
Czy włożę wtedy okulary, by chronić się
Przed światłem, czy by ukrywać łzy?
Wciąż szukam tego Słońca...
Czy znajdę?

ko;pytko

Komentarze (1)
ładne przenośnie dotyczące światła i ciemności,
płynnie przechodzisz od nocy do dnia piękna całość
brawo!