słowa uwieszone skrzydeł
W górę
wzniesione ramiona
do błękitu do chmur
duszącą ciszą
w bezdechu kona
świecąc chwilę
w mroku ginie i wichrzy
lśniące w purpurze
łzy skargi krzywdy
wznieca rozognione burze
tnąc marzeń malowidła
wzbić się lotem
nie może opuścić skrzydeł
tkwi w niezmiennej pozie
zataczając kręgi
mieli przestrzeni przędzę
nie pyta o nic
stojąc niewolniczo
w jarzmie
rozbudza wyobraźnię
w powietrzu roztrąca
pieśń człowieczą
pełną bólu prawdy
łamie lot promieni słońca
bez końca toczy
walki z żywiołem
siłując się
z młyńskim kołem
i położył palec Bóg
na piórze ramion
rzucono ziarno
by w chleba postaci
głodnych nakarmić
bogatych wzbogacić
ideałów piękna
dać im pożądanie
by w czarodziejskim
miłość zakwitła płomieniu
bądź kwiatem tej ziemi
mglistym kształtom
własne nadaj wartości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.