Słudzy
Słudzy to mężni Pana swojego,
Ci którzy wcześniej szydzili z Niego.
Nie mając zdania- błotem złocili,
a jednak wstydem się podławili.
Pan tu nie winien, robił co trzeba.
Dzielił się kornie kawałkiem chleba.
Cichy, lecz umiał złego pogromić,
przy tym, kruchego Sobą osłonić.
Niejeden powstał, a nawet ożył,
kiedy Pan rękę Swoją przyłożył.
Inny, zobaczył, a wcześniej nie mógł.
Wreszcie, bezsilny swą niemoc przemógł.
Trudno zjawiska te pojąć, przyznam...
Sam raz pogardę, raz ufność wyznam...
Po której stronie dzisiaj bym stanął?
Czy otrzymałbym radość poranną?
Komentarze (4)
Dziękuję za komentarze.
Pytanie kierowane jest również do czytelnika. Ważna
jest też fraza, dzisiaj. Można to określić jako
przypomnienie
Po której stronie.
Myślę, że wiesz, ona tu w tym wierszu
napisana.
Dobry przekaz wiersza.
Myślę, że chodzi tu
o Najwyższego Pana.
A my jako słudzy,
wierząc czujemy Jego oobecność.
Takie jest moje odczucie czytając wiersz. Pozdrawiam
serdecznie
to jest dobry i prawy Pan, warto iść Jego śladami.