Służba nie drużba
Wspomnienia z wojska część IV
Rano wpada kapral Zdzicho
i już krzyczy : Cicho! Cicho!
Ten i ów gdzieś jeszcze gada,
pomalutku tumult spada.
Zerkam z boku na kaprala
czegóż chce znów ten mądrala.
Pluton drugi dzisiaj jedzie,
mamy pomóc przy obiedzie.
W mig okazję taką chwytam,
na czym jedzie, zatem pytam.
Chłopakom się śmieją oczy,
kapral zaś się na mnie boczy.
Rozkaz dzisiaj taki mają,
na poligon wyjeżdżają.
Wam to kiedy to zaszkodzi,
myślę w duchu ,nic nie szkodzi
Lekko trącam w ramię Jurka.
Kiedy tylko będzie zbiórka -
stań na końcu obok mnie.
Jeszcze nie wie czego chcę.
Ale oto - Pluton zbiórka!
Nie jednemu mięknie rurka.
Lecz pokornie wszyscy stają,
chcieli wojska to go mają.
Pierwszych sześciu do ziemniaków,
dwóch następnych do buraków,
Myślę, rymować to niby umie,
lecz ten już paluchem sunie.
Do nas , a wy obaj do kasyna.
Chłopakom już rzednie mina.
Bo kasyno to jest fucha,
nie raz lepsza niż dziewucha
Obiad smaczny się tam zje,
o tym każdy dobrze wie.
i nie tylko ,ale o tym.,
będziemy mówić przecież potem.
Rozchodzimy się powoli,
ktoś z początku już biadoli
a my obaj z Jurkiem nie
każdy z nas już przecież wie.
Wczoraj rano do kasyna,
nazwożono piwa, wina.
Ma przyjechać ktoś tam z góry
major czy pułkownik który
Co nas zresztą to obchodzi,
nam to przecież nie zaszkodzi.
Jurek lepiej niż ja umie
więc melduje on nas w sumie.
Sierżant naszym przełożonym,
nie za tęgi widać po nim.
Rząd baretek mundur zdobi
żal mi go się trochę robi.
Widać tęgo się przestraszył -
Z chęcią w kącie by się zaszył.
Bo to dzisiaj ta wizyta
a on przecież będzie witać.
Na początku idą skrzynie
te po piwie i po winie.
Wszystko idzie do, piwnicy
sierżant coś tam pisze liczy.
Myślę wygląd ma Mongoła,
ale oto ktoś go woła.
Zostajemy zatem sami
a tu wino kusi, mami
Patrzymy a w odległym kącie
jakaś skrzynia się tam plącze.
W niej zaś wielka butla stoi,
każdy z nas się trochę boi.
Na dodatek w tym momencie
dało słyszeć się stąpnięcie.
Pozbywamy się skrupułów
Jurek bierze ją na tułów.
Pasek, mocno się napina
chyba jakoś ją utrzyma.
Sierżant staje obok w drzwiach
mówi chłopcy wiecie ach.
Zmęczeni jesteście tacy.
Koniec zatem na dziś pracy.
Pułkownik jest już w koszarach,
wszystko to na moich barach.
Jakie zatem wyjście mamy
mówię Jurek choć spadamy.
Chodźmy tam za te baraki
tam są przecież spore krzaki.
By nie spotkać zaś nikogo
suniemy okrężną drogą.
W krzakach Jurek pas odpina
na raz obu rzednie mina.
W butli jakaś mętna kawa.
Patrzymy, do zup przyprawa.
W mordę plute, pech to pech!
Lecz o jeden mniej jest grzech.

Okoń


Komentarze (13)
Tak świetnie sytuację po sytuacji nam opowiadasz :)
Aż szkoda w takim wojsku nie być.
Pozdrawiam:)
Świetne są te Twoje opowieści z wojska.
Pozdrawiam z podziwem :)
To dopiero przygoda z nietrafioną butli zawartością,
ech...:)
Ciekawie w tym wojsku było, muszę przyznać:)
Miłego wieczoru życzę:)
Dużo, dużo pracy. Plusuję.
Pozdrawia.
aż Ci zazdroszczę bycia w wojsku ....to były piękne
czasu ...kiedy czasem kapitan płotek dawał przepustkę
...hyc i już ... tak brat robił ...
Ciekawe jest życie wojaka :)
Pozdrawiam :)
W tamtych czasach nie wszystko było takie fajne, ale
dziś widzi się znacznie lepiej.
Fantastycznie ! Pozdrawiam ciepło :)
Uśmiechnęłam się...pozdrawiam serdecznie.
Andrzeju zaczynam żałować że do wojska nie poszłam;-))
Pozdrawiam z uśmiechem
* taczki
Przypomniałeś jak to w wojsku było "miło" służyć, też
byłem to wiem, np. jak co 20 minut sprzątaliśmy liście
z drogi, która wiodła do dowództwa i musiała być
czysta, albo jak na korytarz wysypano nam 2 tacki
piachu i kazano nam czyścić podłogę i wiele innych,
wiersz Twój na duże TAK, pozdrawiam serdecznie.