Śmierć dzięki lekarzom...
Z dedykacją dla wsiarzy którzy chcą podwyżki do 7,5 tysiąca! Bo 5 tysięcy im już nie wystarcza... cóż, takie życie.
Staje w popłochu serce ociężale...
Jak to się zwykle dzieje w moim wieku,
zwłaszcza po trzecim zawale.
Tak bardzo boli, tak bardzo mnie kuję,
Umysłu, mózgu, oczów i kończyn
prawie wcale...
nie czuję.
Przyjeżdża karetka, zabiera lecz wolno,
do szpitala brudnego na Nowosolną.
Wysadzają pod salą, nie odprowadzą,
Bo lekarze tak mają, że strajki
prowadzą.
I ledwo już ręką litery macham,
pisze, czytam, kasuję, się waham.
Czas już na mnie za plecami czuję chłód.
Umieram... chociaż mam tak wielki życia
głód.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.