Smuga srebra
Księżycowa srebrna smuga
Przez niebo się roztacza
Księżycowa droga długa
Na nią szept cichy wkracza
Rozkołysanych spojrzeń czar
Ziemi niezagojone rany
Rozpalonego dotyku żar
Polnych kwiatów dywany
Wstęga nieskazitelnego błękitu
Przez nieboskłon się rozwija
Tam, gdzie serce sięga zenitu
Tam, gdzie nektar słodki spija
Wodospad źródła z kryształu
Trzepot motylich skrzydeł
Dzień się zbliża pomału
Koniec nocnych straszydeł
Przykucnięty sen na kamieniu
Nadchodzi promienisty brzask
Noc odchodzi w swoim cieniu
Lecz niebo nadal pełne gwiazd
Pabianice 14.10.2010
Komentarze (5)
Ależ romantycznie... i tyle łagodności tutaj...
przepięknie zbudowany nastrój, wspaniale się czyta!
"Spiewajacy" wiersz...:)
Podoba mi się :))
Cenię wiersze za ich odbiór i podoba mi się twoja
księżycowa melancholia...
Temat i treść śpiewająco z melancholią, ale zestaw
rymów przy zieleni się rumieni, wszak tyle już
wskazówek inni dawali, by tych samych części mowy w
wierszach nie rymowali, a Pan Paweł jakby na złość
światu i Gawłowi gramatycznie przeplata
cieniu/kamieniu, skrzydeł/straszydeł etc etc.