Smutek ma senne oblicze.
Dzień ku zachodowi się chyli,
a wieczór ciemnością okrywa ulice,
spoglądam na zegar jak czas przemija,
wypłakując zmęczone źrenice.
Noc przecież niesie ze sobą wytchnienie,
tylko czy zdołam przetrwać do rana,
gdy myśli natrętne nie dają spokoju,
i ranią zbolałe serce cierpieniem?
Zagubiona w bezsensie istnienia,
zasypiam w jego objęciach
i tak przepływam na drugą stronę,
zanurzając się w sennej bajce.
Komentarze (1)
Senne widziadla nieraz nie pozwalaką nam spać
Pozdraiam serdecznie