Smutek pod osłoną uśmiechu
Czasami człowiekowi tak smutno jest i
źle
Mimo że ma wszystko
Rodzinę
Przyjaciół
Prace
Szkołę
Pieniądze... może nie duże ale wiąże koniec
z końcem...
Mimo że ma wszystko
Często zimnymi zimowymi
A nawet letnimi wieczorami
Czy to pełnia księżyca
Czy ciemna gwiaździsta noc...
"To" wraca jak zły zaczarowany bumerang
Na który ktoś rzucił zły czar
Ktoś kto bardzo nie lubi tego małego
człowieczka
Tylko kto?
Może to natura?
A może życie?
Ile można z tym walczyć?
Jak długo?
Na ile przeróżnych sposobów?
Ile można uciekać w naukę czy prace?
Ile śmiać się z niczego
Ile śmiać ze wszystkiego
No ile?
I tak "To" wraca jak zły zaczarowany
bumerang
Na który ktoś rzucił zły czar...
Samotność...
Jest niczym głęboki smutek
Którego w sumie nikt nie spowodował
Zakrywa go czasami
A może czasem nader często
Piękny uśmiech
Ale na ile on szczery
Na ile prawdziwie radosny?
Radosny i szczery gdy widzę Ciebie...
Ale co z tego
Nie można mieć każdego..
Nie można mieć wszystkiego
Czy naprawdę każdy ma swoja połówkę?
A może to tylko zwykła bujda
Może i ja jestem stworzony do życia
samemu
Moja połówka gdzieś się zagubiła
zniknęła...
Nie ma jej
W ogóle nie istnieje
Został tylko...
Głęboki smutek
Pod osłoną uśmiechu...
Mojego uśmiechu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.