śniadanie...
piękne to było spotkanie
zastąpiłaś mi poranne
śniadanie
nakarmiłaś mnie swoim ciałem
kawałek po kawałku chrupałem
twój język pieścił me usta
to dla nich była wielka
rozpusta
ma dłoń płatki róży rozchyliła
taka gorąca i wilgotna była
delikatnie ją muskałem
w jej kwiat się zagłębiałem
była jak poranną rosą
skropiona
taka gładka niczym nie
osłoniona
kusząca na dalsze poznanie
to będzie na kolacje moje
danie

Simba500

Komentarze (6)
Przeczytałam tylko tytuł tego wiersza...aby po chwili
wczytać się w inne Twoje wiersze min: Jesienna
dziewczyna...szkolna miłość... spacer...czasami
wdrażam się i czytam więcej wierszy innych piszących
na beju pod warunkiem że mi czas na to pozwala
...wracając do Twojego wczorajszego erotyku
sprowokowałeś aby na niego zwrócić uwagę tym że nocna
pora a tu śniadanie i to jakie ...subtelne i bardzo
ujmująco ukazałeś tak wspaniały moment dwojga
ludzi...gratuluję wyczucia i podziwiam za dojrzały
erotyk ...Pozdrawiam serdecznie:)
Jako była punkówa powinnam odczuwać awersję do hipisa
ale akurat w przypadku jego komentarza do tego
"wiersza" nie sposób się z nim nie zgodzić. Chrupać
to lepiej marchewkę.
pyszny....wiersz:)
łojesuuu...zeżarłeś całą? A co do tekstu - stanął w
gardle i ni cholery nie dał sie czytać.
smakowite to śniadanko ;-)
Ładny, delikatny erotyk. Subtelny. Plusik. Pozdrawiam
cieplutko :)))