Snowman showman
Stał raz sobie Bałwan w parku, naprzeciwko
szkoły,
w której wiedzę zdobywali… prymusi,
matoły.
Tę zaczarowaną szkołę wciągnął w czarci
taniec,
ekspresyjny wprost satyryk, „dysydent”?,
„zaprzaniec”...?
Pory roku on przedstawił wszystkie, czyli
cztery.
W nich kolejno zobrazował… przeróżne
numery,
jakie w szkole się zdarzają (choćby atak...
pszczole!).
Kilka zwrotek też poświęcił, uczniowi…
pierdole.
Jednak chyba w żadnej budzie nie było
przypadku,
żeby Bałwan w parku czekał na rozwój
wypadków.
Tenże Snowman był zmęczony zimą, śniegiem,
mrozem.
Wszedł do Centrum Handlowego i wyszedł z
powrozem.
Śnieg, o dziwo, był pośrednio sprawcą
załamania
i uczniowskie wobec niego… śnieżne
poczynania!
Puchu było wszędzie tyle, że do uszu
sięgał.
Jednym słowem (raczej trzema), zima była
tęga.
A z tym śniegiem, aż po uszy, to prawda w
połowie.
Owszem, uszy przysypało, gdy stanął na
głowie.
Frajdę miały dzieci szkolne, śnieżkami
rzucając.
On je łykał niemal wszystkie, gębę
rozdziawiając.
Od tych bombek brzuch mu urósł, takoż jego
pupa.
Gdy próbował się wypróżnić, śmiechu była
kupa.
Każda kulka w jego brzuchu zaraz
zamarzała,
dekompresja w odbytnicy lód w grad
przekształcała.
Gradowinki z wielkim hukiem pupę
opuszczając,
lądowały na parkingu, blachy
uszkadzając...
parkujących tam pojazdów. Wspomnę
mimochodem,
że do tego atmosferę, zagęszczał on…
smrodem!
Czy ze śniegiem coś się stało, z czego
byłby taki smród?
Ktoś złośliwy mógłby myśleć... z
Oczyszczalni Wód!
Mąciwody spekulują: „Czajka”, albo
ta...”Dziwaczka”.
Jeśli tak, to Dyrektora zamiast Merca czeka
taczka.
Skargi były w magistracie od
samochodziarzy,
lecz bałwańskie zachowania, każdy
lekceważył.
Nawet Miejska Straż nie miała, nic tu do
gadania,
a Starosta z każdą chwilą... miał mniej do
czesania.
Bałwan w końcu wyczuł bluesa, czyli co się
święci,
postanowił, że swym czynem wryje się w
pamięci,
szkolnej dziatwy, magistratu, któż wie,
kogo jeszcze.
Aż tu nagle "Yeti" stwierdził, że go biorą
dreszcze!
Jeszcze zdążył pętlę sobie na szyję
zarzucić,
lecz z ławeczki już nie skoczył i dzieci…
zasmucił.
Wiosna nagle nadtopiła biednego Bałwana,
a ja już nie mogłem zasnąć, do samego
rana.
Komentarze (14)
Fajna opowieść
Pozdrawiam :)
Dobre a nawet bardzo dobre. Pozdrawiam.
Za Maciek.J nawet "wypipane" wulgaryzmy mogą być
powodem usunięcia wiersza. Zmień to inaczej wiersz
wyląduje w... koszu?
Bałwan z tego bałwana. ;)
Z uśmiechem przeczytałem.
Dziękuję za odwiedziny życząc Tobie
przyjemnego wieczoru. :)
Super opowieść...a bałwan tylko do wiosny może
dotrwać...pozdrawiam serdecznie.
Potoczysta opowieść:)
Msz bez "takiego" w trzeciej strofie,
"Owszem" w piątej, byłoby msz potoczyściej.
Czy w przedostatniej nie miało być "ch" zamiast "h'?
Miłego dnia:)
Za Marce :)
pamiętaj tylko o jednym
wulgaryzmó.w nie używamy
nawet tych wykropkowanych
a to ci bałwan jeden!
Pozdrawiam z uśmiechem. Bałwana też. :)
witan wesoło o bałwanie choć wiosna go zastała jego
kule roztapiała z ławeczki nie zeskoczył bo autorowi
cug powietrza otworzył oczy pozdrawiam ciepło
teraz ja nie zasnę :-)))))))))))))))))))))
o, matko kochana!
- odjazdowo, śnieżno i z bałwańską głową :)
pięknie wiersz płynie i po bałwanie i już po zimie ...