Sonata na kopyto i kocie łby
W uliczkach, w zaułkach deszczowych,
gdy mgły wokół lampy gazowej,
łby kocie, w marcowej wilgoci -
gołąb zmarznięty, nie w locie.
Siedzę w fotelu i myślę,
jak piękne to stare Powiśle -
te zimy i wozy węglarzy.
Tam konie z workami i twarze
woźniców ubranych w waciaki.
Odgłosy, o piątej nad ranem,
kopytem w łeb koci wstukane.
Powiśle na Solcu, kochane...
moje.
autor
Predator57
Dodano: 2020-02-23 18:58:17
Ten wiersz przeczytano 1613 razy
Oddanych głosów: 23
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (24)
Pomysłowe.
A czemu ja tu nie byłam? Piękna melancholia :-) fajny
styl masz... pozdrawiam
Pieknie.
Pozdrawiam:)
Cudna melancholia :)
Rozbudzająca wyobraźnię melancholia.
Pozdrawiam.
Marek
płynie
Wspomnieniowy wiersz. Bardzo ładny.
Pozdrawiam serdecznie :)
Podoba się. - Inaczej pamiętasz węglarzy, niż ja.
Nieznalem ich, ale - wspominamfurmanki wieiskie -
dowożace zaopatrzenia na moje rembertowskie peryferia.
Rzeczywiście wiersz wyróznia się.
:)
zdecydowanie wyróżnia się Twój wiersz
piękna reminiscencja i niech tak zostanie. W
dzisiejszym świecie nie ma czasu na sentymenty.
Pozdrawiam.
Wspaniały wiersz, wprost magiczny.
Na TAK!
Pozdrawiam serdecznie.:)
Wszystkim Państwu dziękuję za czytanie. Pozdrawiam
Ziomów z Powiśla i Czerniakowa. Tych z Solca,
Fabrycznej i tych z Tamki i Dobrej.
A Tobie Andrzeju dziękuję raz jeszcze za "Credo..."
Wiersz.
Piękna nostalgia.
Studiowałem w Warszawie;troszkę znam Powiśle na Solcu.
Najlepszego.
:)