Sonet bez nadzieji
Przychodzą podczas szarej, ciemnej,
mrocznej nocy,
Demony, duchy, czarne wróżki, karły,
diabły,
Te ich ciężkie, żelazne kajdany im
spadły,
Pełzną z piwnicznej dziury pełnej dziwnej
mocy,
Jestem głosem z poduszki o wielkiej
niemocy,
Ja przyniosłem coś by wam powieki
opadły,
To z mojej piersi moje dzieci to
wykradły,
To me krwawe serce ma widok tak karcący.
Ta bardzo ciemna noc jest tylko wąskim
mostem,
Brzegiem jest rozsądek i instynkt –
Idę z Tobą,
Demony zagradzają drogę krwawym ostem.
Krew wrze na asfalcie – myślę krótko
nad sobą,
Widzę grób zbiorowy – idę leśnym
zarostem,
Tam dziecko umiera – jestem dziwną
osobą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.