spacer w cieniu dnia
idziesz przez las wyścielony ciszą
bo noc sypnęła już makiem
szelest kart odwracanych w pamięci
nie narusza dostojeństwa
stąpasz ostrożnie by nie przydepnąć
myśli co to tuż obok
w ciemności neurony widzą więcej
szarość brzasku przegrywa z porannym
szturmem małych wirtuozów
gdy poranek wybucha jak u Griega
nie stać cię na obojętność
radośnie wypatrujesz człowieka
by podarować mu uśmiech
autor

ganimedes

Dodano: 2006-11-15 06:44:57
Ten wiersz przeczytano 479 razy
Oddanych głosów: 3
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.